POZIOM: 0-1
Zawsze wiedziałam, że
stwierdzenie „siedzieć w domu z dzieckiem” jest jednym z bardziej nietrafionych
w temacie opieki nad maluchami, ale teraz na własnej skórze przekonuję się każdego dnia jak
dalece to „siedzenie” jest oderwane od rzeczywistości. Każda mama i tata kilkutygodniowego
maluszka wie, że opieka nad nim to nie lada wysiłek fizyczny gdzie liczy
się koncentracja, umiejętność robienia kilku rzeczy na raz i wreszcie
perfekcyjna organizacja. Przede wszystkim pojęcie czasu zaczyna mieć nowe
znaczenie – okazuje się, że w pół godziny (kiedy maluch utnie sobie drzemkę)
można załadować pralkę, opróżnić zmywarkę, odkurzyć całe mieszkanie, wysuszyć
włosy, napić się, zjeść coś na szybko czy zrobić obiad ... . W kilka tygodni
można nauczyć się jak efektywnie ogarnąć dom i samego siebie a jednocześnie jak najlepiej zajmować się
maleństwem, a można to zrobić tylko w jeden sposób – zminimalizować ilość czasu
na te inne sprawy. A oto kilka moich patentów:
ZAKUPY
- Maksymalna oszczędność czasu to zakupy online z dostawą pod drzwi – taką usługę ma już kilka supermarketów.
- Zakupy inne niż typowo spożywcze również można zrobić przez Internet – począwszy od kosmetyków dla mamy po ubranka i wszelkie akcesoria dla maluszka.
- Wreszcie na drobne zakupy można wykorzystać też czas codziennego spaceru. Ważne, żeby przygotować sobie wcześniej listę zakupów, żeby tylko wejść i wyjść. Problemem może być kolejka do kasy, chyba że ma się współpracującego malucha, który jak tylko mama podjeżdża do kasy włącza syrenę – pierwszeństwo w kolejce gwarantowane ;)
GOTOWANIE
Pożywny obiadek dla mamy karmiącej
w 15-20 minut? Okazuje się, że można :
- Makaron z warzywami - danie 2-garnkowe - makaron świderki + mrożone warzywka (najlepiej gotowa mieszanka), trzeba tylko pamiętać żeby warzywa wyjąć z zamrażalnika dużo wcześniej.
- Makaron ze szpinakiem i twarogiem - rozdrobniony szpinak podsmażamy na patelni z łyżką masła - na koniec dodajemy twaróg, przyprawiamy solą i pieprzem oraz wsypujemy ugotowany makaron.
- Naleśniki z jabłkami na wodzie gazowanej (0,5 l wody gazowanej i mleka w proporcji 2/3; 1,5 szklanki mąki, jajko, 2 łyżeczki cukru, pół łyżeczki sody).
- Ryba pieczona w folii – zwykle wybieram dorsza lub mintaja; 2-3 większe filety przekrajam na pół i układam na blaszce z piekarnika wcześniej przykrytej folią aluminiową (błyszczącą stroną do dołu). Pędzelkiem rozsmaruję na folii kilka kropli oliwy z oliwek. Rybę przyprawiam z obu stron solą, pieprzem, przyprawą do ryb i posypuję koperkiem. Tak przygotowaną rybę zawijam w folię, tak żeby powstała paczuszka i władam do nagrzanego piekarnika. Pieczemy 15 min w temperaturze 150 C. Przed przygotowaniem ryby wstawiamy 2 garnki z dodatkami np. ryż + groszek z marchewką lub kasza gryczana + marchewka ( z mrożonki).
- Zupa warzywna – wiadomo, że jak na kości to trzeba moczyć ją dużo wcześniej, ale późniejsze przygotowania typu dodanie warzyw i zagotowanie zamknie się w 15 minutach zwłaszcza jeśli posłużymy się gotową mieszkanką mrożonych warzyw na zupę (które są już pokrojonych i odpowiednio skomponowane).
- Inny patent to mrożenie żywności „na zaś” np. zup, czy pierogów przygotowanych w porywach nadmiaru czasu ;)
- Wreszcie zamiast tylko zachwycać się świetnymi fotografiami zaczęłam wykorzystywać w celach kulinarnych książkę ’30 minut Jamiego’. Nie wszystkie przepisy są dla mam karmiących odpowiednie, ale metody stosowane przez Jamiego Olivera w kuchni są uniwersalne (ostatnio zszedł do 15 minut – ale oglądając jego program i widząc jak rozbija mięso pięścią wolę jednak pozostać przy książce ;))
KONTAKT ZE
ŚWIATEM I MILION MAŁYCH SPRAW
Wszystko co kryje się pod tym hasłem można załatwić za pomocą smartfona z Wi-Fi. Pewnie każdy doradca laktacyjny mnie za to zlinczuje, ale najefektywniej korzystam z telefonu w czasie karmienia. Wiem, wiem... przy karmieniu trzeba wyciszenia i spokoju – tyle teorii, w praktyce kiedy na karmieniu schodzi spora część dnia, a maluch zajada się na tyle sprawnie, że nie potrzebuje wsparcia ze strony mamy dysponując tylko jedną ręką można naprawdę dużo zdziałać, przykładowo:
Wszystko co kryje się pod tym hasłem można załatwić za pomocą smartfona z Wi-Fi. Pewnie każdy doradca laktacyjny mnie za to zlinczuje, ale najefektywniej korzystam z telefonu w czasie karmienia. Wiem, wiem... przy karmieniu trzeba wyciszenia i spokoju – tyle teorii, w praktyce kiedy na karmieniu schodzi spora część dnia, a maluch zajada się na tyle sprawnie, że nie potrzebuje wsparcia ze strony mamy dysponując tylko jedną ręką można naprawdę dużo zdziałać, przykładowo:
- Sprawdzić stan konta i wykonać przelew, np. zapłacić rachunek telefoniczny.
- Zaktualizować swoją wiedzę o tym co się aktualnie dzieje na świecie (portale informacyjne, e-wydania ulubionych gazet, ulubione blogi).
- Sprawdzić co dzieje się u znajomych/ rodziny i podtrzymywać z nimi kontakt na portalach społecznościowych, do tego maile, smsy i mmsy.
- Zrobić i wysłać dziadkom kolejne zdjęcia i filmiki dokumentujące rozwój ukochanego wnuczka.
- Umówić wizytę u lekarza i sprawdzić wyniki badań.
- Ustalić z mężem rozkład dnia i dać znać co słychać w domu na czacie.
- Spisać listę zakupów.
BUJACZEK
To
fantastyczny wynalazek - czas kiedy maleństwo siedzi grzecznie w bujaczku (a na
tym etapie nie trwa to dłużej niż 10-15 min) można wykorzystać na krótkie, acz
niezbędne czynności, np. można szybko zjeść, albo wstawić i rozwiesić
pranie czy przygotować coś na szybko w kuchni wciągając w zabawę malucha i
opowiadając mu co po kolei robimy – u nas „Gotowanie z Pascalem” się sprawdza J
CZAS DLA
SIEBIE
Niestety jest
go bardzo mało, więc każda chwila cenna – makijaż w 6 minut, zamiast kąpieli w
wannie szybki skok pod deszczownicę, a tak na serio to warto dla kondycji
psychicznej znaleźć codziennie to kilka minut żeby wyjść z domu (chociażby na
spacer z maleństwem) w makijażu i stroju który nie jest dresem ani piżamą. Od
czasu do czasu można zostawić na służbie tatę i zrobić sobie dwie godziny wolnego
na zakupy, fryzjera, spotkanie z koleżankami, spa, cokolwiek – tęsknota za maleństwem pojawia się w 10-15
minut od opuszczenia domu, ale po tym kryzysie rozłąkowym jest już tylko lepiej.
A na koniec no
cóż... z każdym dniem uczę się, że jak nie wyjmę prania natychmiast po
skończeniu programu to nie spleśnieje przez godzinę, a jak nie odkurzę
mieszkania w środę a w czwartek to też nie będzie tragedii – tylko bardziej się
nabrudzi, nie rozładuję przez pół dnia zmywarki – póki mam na czym jeść nie ma
afery itd. Najważniejsze żeby być super mamą, a aspiracje do bycia perfekcyjna
panią domu odłożyć nieco na bok. Ale tylko nieco...
A jakie patenty na efektywną utylizację czasu mają inne mamy?
A jakie patenty na efektywną utylizację czasu mają inne mamy?
bardzo trafnie skomponowany artykulik o tematyce znajomej:) wynika z tego ze jesteś bardzo zorganizowaną mamą, masz czas na pisanie jeszcze... nic dodać nic ująć. A niedługo dojdzie chodzik to baby samo się będzie obsługiwać i będzie więcej czasu na wszystko albo i mniej:)
OdpowiedzUsuń