wtorek, 16 listopada 2021

RODZINA NA KOZETCE: ASERTYWNOŚĆ

Amerykańscy naukowcy z reguły nie cieszą się dużym zaufaniem społecznym, ale wynik tego eksperymentu nie dość, że mnie nie zaskakuje to jeszcze trafnie oddaje kwestię asertywności u dzieci w naszej szerokości geograficznej. Otóż dziennikarz John Stossel oraz Campbell Leaper profesor psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego, przygotowali lemoniadę, do której zamiast cukru dodali… sól🧂. A potem zaprosili na tę lemoniadę dziewczynki i chłopców.

Chłopcy przestawali pić lemoniadę już po pierwszym łyku, komunikując głośno:

- Fuj, niedobre!

- Trzeba dodać cukru!

- Smakuje okropnie!


Za to pierwszą reakcją dziewczynek było zapewnienie:

- Jest dobra.

I mówiły tak cały czas, gotowe wypić lemoniadę do końca. 

Nawet jeśli się nią dławiły.


Dopiero zapytane, dlaczego nie mówią prawdy o lemoniadzie, przyznawały szczerze:

- Nie chciałam być nieuprzejma.

- Nie chciałam zrobić nikomu przykrości.


Więc przeprowadzono drugi test: tym razem zapakowano w piękny duży karton🎁🎁🎁 rozczarowujący prezent: skarpetkę🧦 albo długopis🖋️. I znowu dziewczynki mówiły:

- Ale ładny prezent.

- Potrzebowałam długopisu!


Podczas gdy chłopcy wołali:

- Co to ma być???!

- Długopis? Ale zdzierstwo!


Susan Witt z Uniwersytetu Akron na podstawie przeprowadzonych z dziećmi rozmów, skomentowała to tak: 

"Zapytane o to, jakie są, dziewczynki mówią: jestem miła. A chłopcy: jestem bystry, utalentowany, dobry z matmy, zabawny. Bardzo rzadko używają słowa „miły”, bo nikt ich tak nie chwali, ale przede wszystkim: nikt od nich tego NIE oczekuje". 


Za to dziewczynki często słyszą:

- „bądź grzeczna”,

- siedź prosto, nie szalej, rączki na kolankach, buzia w ciup, 

- „dziewczynce nie wypada”,

- „jesteś taka miła/taka dobra” przez co dorastają w przekonaniu, że właśnie te cechy są u nich WAŻNE.

Dziewczynki dość wcześnie dowiadują się (patrząc na własną matkę albo opiekując się lalkami), że ich rolą jest dbać o innych.

W efekcie całe życie piją słoną lemoniadę, czyli:

- cudze potrzeby stawiamy nad własnymi,

- tkwimy w niedobrych dla siebie sytuacjach: nie odchodzimy od przemocowego partnera, unikamy konfrontacji z szefem,

- pozwalamy się wykorzystywać, żeby tylko zachować dobre relacje,

- nie potrafimy mówić „nie”,

- nie bronimy własnych granic, bo nie chcemy być „niegrzeczne” (milczymy, gdy ktoś za nami gwiżdże na ulicy. Albo zgadzamy się za „dziękuję” przejąć cudze obowiązki w pracy). A to przecież osoba, która przekracza nasze granice, JEST NIEGRZECZNA!

To nic złego wstać od stołu i powiedzieć: „Ta lemoniada nie jest dla mnie dobra. Wcale nie chcę jej pić”. 

[tekst pożyczony od bardzo zaprzyjaźnionej terapeutki]

💛💚💛💚💛💚💛💚💛💚💛💚💛💚💛💚💛

Czasami trzeba "tupnąć nogą" i powiedzieć "dość", "nie krzycz na mnie", "nie podoba mi się to", "nie chcę" itd. 

Nasze dzieci patrzą, obserwują słuchają i to właśnie od nas się uczą. Pokażmy dzieciom na czym polega ASERTYWNOŚĆ i że działa w dwie strony. 


Polecam też, świetną książkę 
"Basia i granice" https://aktywneczytanie.pl/basia-i-granice-recenzja-ksiazki-dla-dzieci/
 a całej serii książek o Basi 
poświęcę kolejny wpis.

piątek, 5 listopada 2021

PATENTY RODZICÓW: SPOSÓB NA SYSTEM

Odkąd moje dzieci z prywatnego żłobka i przedszkola szczęśliwie dostały się do przedszkola i szkoły publicznych na naszym osiedlu byłam zadowolona, ale też pełna obaw. Prywatne placówki wybierałam  kierując się bardzo wygórowanymi kryteriami, cena również była wysoka, ale adekwatna do tego co moje dzieci tam otrzymały, kompleksową opiekę, pakiet zajęć dodatkowych, ciekawie o bezpiecznie  urządzoną przestrzeń, uwagę i rozwagę wykwalifikowanej kadry, a także inwencję i zaangażowanie - finansowe, czasowe i organizacyjne👨🏽‍🏫👩🏻‍🏫 osób kierujących tymi placówkami. Placówki publiczne nie mogą sobie pozwolić na taki standard, ale kadra mimo, że może mniej zmotywowana, jest bardzo zaangażowana w opiekę nad dziećmi a dyrektorzy starają się jak mogą zarządzać tymi placówkami mając inne finanse, większą grupę dzieci i rodziców, a przez to inne możliwości organizacyjne. 

Czy już we wczesnym latach szkoły mieliście wrażenie, że "system" edukacyjny Was uwiera? Czy umiecie się dostosować? Czy najbardziej pamiętacie nauczycieli, którzy odważnie wychodzili poza ramy systemu i uczyli was nie-z-książki, ale według własnej koncepcji nauczania? Czy teraz kiedy Wasze dzieci uczą się w placówkach publicznych macie wrażenie, że te wszystkie koszmarki szkolne czy wręcz traumy edukacyjne wróciły ze zdwojoną siłą? Powiem szczerze, nie jestem rozczarowana konkretną szkołą, przedszkolem czy nauczycielem lub dyrektorem, tylko "systemem". Tylko co mam z tym zrobić jako rodzic?

Jako rodzice możemy:

- uczyć dzieci praktycznych umiejętności, których nie nauczą się w szkole, a które przydadzą im się w życiu;

- rozmawiać z nimi o tym co się dzieje w szkole, pytać o ich odczucia i opinie;

- uzupełniać wiedzę zdobytą w szkole o zajęcia dodatkowe, które służą rozwinięciu zainteresowań dziecka;

- angażować się w życie szkoły i przedszkola w ramach Rady Rodziców, pomagać nauczycielom organizacyjne i wspierać ich w i ich pracy;

- wybrać alternatywną formę nauczania lub edukację domową 

Jako rodzice nie musimy natomiast:

- rezygnować z edukacji naszych dzieci w placówkach publicznych, ponieważ ma ona dużo pozytywnych aspektów - przede wszystkim uczy dziecko funkcjonować w lokalnej społeczności przedszkolnej, szkolnej i osiedlowej - zaczynają się wspólne powroty ze szkoły, polekcyjne zabawy na boisku lub "podwórku", czy przynoszenie lekcji po sąsiedzku. 

A więcej o stanie systemu edukacji w świetnej rozmowie Magdy Mołek W MOIM STYLU https://youtu.be/qONIU6bz7gs. 

poniedziałek, 1 listopada 2021

RODZINNA MIEJSCÓWKA/ ARBORETUM WOJSŁAWICE

 Miejsce: Ogród botaniczny, Wojsławice 2, 

Niemcza (około 50 km od Wrocławia)


Arboretum Wojsławice to miejsce niezwykle, już na pierwszy rzut oka czuć, że to ogród, który ma za sobą długą i barwną historię🌹, ale zaskakujące jest to, że teren ten został nadany rycerzowi Wojsławowi przez księcia Bolesława III Krzywoustego w 1111 roku🤴🏼. W późniejszych latach teren ten kilkukrotnie zmieniał właścicieli, aż w latach 80-tych juz jako nie zwykły park, tylko arboretum został wpisany do rejestru zabytków kultury📖, a  następnie przejęty przez Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego...
nie było to jednak wrogie przejęcie😉, park zyskał dodatkowe grunty i nasadzenia. Ilość i różnorodność drzew, krzewów, kwiatów i innych roślin robi wrażenie. Ukształtowanie terenu, akweny wodne💧 i sposób w jaki to wszystko zostało rozplanowane i połączone świadczy o wyjątkowości ludzi🧚‍♂️, którzy je stworzyli i którzy się nim teraz opiekują. 

Na wejściu mamy ogromny dziedziniec🌻 z małym oczkiem wodnym, w którym pływają karasie w towarzystwie lilii wodnych. 


Dalej wody jest więcej, a i pojawiają się 🦆. 


Na terenie parku jest też plac zabaw, który podoba sie dzieciom, bo jest tam wszystko, co maluchy lubią najbardziej🎡🎠: dinozaury, huśtawki, zjeżdżalnia, tor przeszkód, domki i mnóstwo piasku. 





 
Domki to Jaś i... oczywiście Małgosia! 


We wrześniu liście zmieniały już kolor🍂🍁
 i zaczynały opadać. Dla mnie i dla dziadków sam spacer był atrakcją, dla maluszki to, że ze specjalną mapką w ręku wypatrywała specjalnych miejsc i atrakcji dla dzieci, np. drewnianej skrzynki na listy lub króliczka. 


Takie stawy... 


... takie kwiaty... 


... takie drzewa...


... oczywiście opisane w łacinie i po polsku...


... i jest gdzie pochodzić, a nawet można⛰️
 poczuć się jak w pobliskich Karkonoszach.


W Wojsławicach jest po prostu przepięknie! 


W sezonie wiosenno-letnim na terenie parku można grillować przyniesione przez siebie jedzenie lub zjeść coś przygotowanego na miejscu🍲, jest wiele ławeczek na których kanapka zasmakuje wyjątkowo. 


Ponadto na terenie ogrodu🌻 odbywają się imprezy cykliczne, jak festiwal traw, święto dyni czy impreza na zakończenie sezonu. Na stronie arboretum jest dostępne również kalendarium kwitnienia, a także informacje o godzinach otwarcia ogrodu i zasady jego zwiedzania. 


https://arboretumwojslawice.pl/