Podczas naszego niedzielnego porannego podlewania lawendy i pelargonii na balkonie, moja malutka florystka-amatorka słusznie zauważyła: "Mamo lawenda Ci skwitła" 😭 Bardzo się tym przejęła i troszkę się spłakała, tym bardziej, że jeszcze zaczęłam tę lawendę przycinać, co nie było dobrym posunięciem bo wiadomo - to ją bolało😅.
Reakcja mojej małej miłośniczki flory była przesłodka, natomiast TO w jaki sposób dzieci przekręcają i tworzą nowe słowa, a także swoje własne reguły gramatyczne przyswajając sobie nasz język ojczysty, a później (lub w tym samym czasie) języki obce, jest nie tylko zabawny dla otoczenia, ale dla mnie jako dla mamy, a przy okazji absolwentki filologii angielskiej, w tym specjalizacji lingwistyka stosowana📖🖋️ - fascynujące i niesamowite.
Mój synek około 2 roku życia z przejęciem wyciągał rączkę i krzyczał:
Hololot leci po jebie = SAMOLOT leci po Niebie!
A na zakupy jeździł ze mną do Gidla, a nie do Lidla.
Najlepiej utkwiły mi jednak w pamięci PRZYklejki😂, oj długo nie mógł się nauczyć, że ten wyraz zaczyna się od NA.
Młodsza siostra przykleja naklejki, ale karteczki już dekoloruje🎨🖌️ ( zabawne jak połączyła słowa DEKORUJE i KOLORUJE, prawda?)
Córka, która za niecały miesiąc skończy 3- latka, a buziaczek jej się nie zamyka, ma o wiele więcej okazji by być kreatywną językowo.
Do przedszkola chce jechać na hujanodze, czyli... no właśnie 🐵🙈🙊. Nie możemy jej oduczyć😅.
Według niej kwiatków się nie wącha tylko POPACHNIA🏵️.
Odmienianie wyrazów też czasami jej wychodzi aż za bardzo, standard to: mam LEWA, a nie lwa. Na Helu była u FOKÓW zamiast u FOK (poza tym mówi się widziałam foki 😉, ale nasza córka BYWA u zwierzątek w zoo i na farmach). A jedzie na plac ZABAWÓW, ale ostatnio szybko sama się poprawia na plac ZABAW.
Ale moja absolutnie ulubiona kategoria, w której wykazują się nie tylko dzieci, ale czasem też i dorośli, to użycie słowa w niewłaściwym kontekście:
Mamo, moja piłka UMARŁA (Uff... spokojnie, tylko się "przebiła"⚽).
Tworzenie nowych, nieco "odjechanych" czasowników od przymiotników, np. kiedy tata jej zmęczony musi się ODZMĘCZYĆ.
Czasem kiedy wyraz jest wyjątkowo trudny do powtórzenia, dziecko jest go w stanie tak przekręcić, że rodzic nie jest w stanie nawet tego powtórzyć, przykład: salamandra. Teraz córcia wymawia już poprawnie, ale jej pierwsze próby były nie-do-podrobienia i powtórzenia zarazem. Ja ponoć dość długo mówiłam TELEMUNIKACJA☎️ (tylko KO mi zabrakło😉).
Inna kategoria to tak zwane przejęzyczenia, chociaż w przypadku dzieci to raczej podmianka literek, na przykład, mój młodszy o rok brat pił mLeko w kuFni zagryzając je sporą CHromką chleba. Mąż podrzucił mi też inne: BREJna = drabina, MIANot = namiot czy PItowy = fioletowy.
Prawda, że to conajmniej zabawne?! A dla mnie, jak już wspomniałam, również fascynujące, ponieważ zaraz uruchomia mi się w głowie cały schemat typu dzięki jakim mechanizmom dziecko w taki, a nie inny sposób użyła danego słowa, którą regułą gramatyczną je sobie odmieniła itd. Tak, lingwistyka stosowana to nie taka znów oderwana od rzeczywistości specjalizacja, prawda?! Wręcz przeciwnie tworzy naszą rzeczywistość. Uważnie po-słuchajcie swoich dzieci, może nie róbcie od razu CASE STUDY (czyli studium przypadku), ale lekka nienahalna obserwacja może was pozytywnie zaskoczyć, albo przynajmniej okazać się interesująca🤔.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz