Bunt 2-latka to temat trudny, złożony, ale mając na uwadze kto i w jaki sposób Nami rządzi, aktualny jak nigdy wcześniej.
Poza tym, kiedy na świecie szaleje pandemia jakiegoś dziwnego wirusa, głupoty, ignorancji i braku szacunku do kogo- i czegokolwiek - ostatnią rzeczy jakiej Nam, rodzicom, brakuje to wejście naszego słodkiego maluszka w wiek buntu 2-latka.
Na początek kilka tzw. przykładów z życia-wzięte:
W samochodzie wracając ze żłobka... Maluszka: "Chcę i-ja-ooou" (czyli piosenkę). Mama posłusznie puszcza "Old McDonald had a farm" a maluszka: "NIE taką, inną chcę". 🤭
W piękny prawie-spokojny niedzielny poranek nad stawami w Trzebnicy...
Gabi: "Chcę zobaczyć kaczuszki" (podchodzimy z nią nad brzeg stawku)
Gabi: "Nie, nie chce kaczuszki, niefajna"😭.
Tata: 🤔...
Mama: "To idziemy już do samochodu"
Gabi: "Nie chcę iść, nie do samochodu!" (odwraca się w drugą stronę i foch)
Inny przykład, był u nas kurier po paczkę. Gabi do kuriera: "To paczka dla Tomka! (wujka Tomka) zabierz ją niefajna!"
Mama: "Przepraszam Pana, mamy tu bunt 2-latka (a Pan kurier widać też po przejściach rodzicielskich, uśmiecha się)".
Znów w samochodzie...
“Jaką chcesz piosenkę Ryśka?"
Gabi: "Inną" 🙈🙊🙉
Przy wieczornym usypianiu...
Tata: "Gabrysiu tatuś położy Cię spać"
Gabi: "Absolutnie nie, nie tatuś, z mamusią chcę" 😭
I takich historii mamy od kilku miesięcy coraz więcej. Pewnie też to przerabialiście albo aktualnie przerabiacie lub tylko obserwujecie wśród dzieci w rodzinie czy u znajomych...
Jak sobie z tym radzić?
Otóż odpowiedź nie jest prosta. Jako mama starszaka (który też to przechodził, ale jakoś łagodniej albo czas zatarł złe wspomnienia) nie mam jednoznacznej odpowiedzi, ale mogę się podzielić pewnymi uniwersalnymi wskazówkami (które mogą pomóc a może nawet nie zaszkodzą):
- żelazna konsekwencja: bardzo trudna sprawa, wręcz rzecz niewykonalna bo, umówmy się, prędzej czy później nawet najbardziej twardy rodzic pęknie, zwłaszcza jeśli klasyczny objaw buntu 2-latka czyli rozpętanie piekła na środku Biedry (bo kupiłaś jej jednego lizaczka, a nie dwa i za mało serduszkowego) sprawia, że ochroniarz idzie w twoją stronę 😇.
- nie-rusza-mnie-to - postawa, która jest tak samo wymagająca (jak ta wyżej), ale czasami skuteczna. Celem ignorowania pierwszych symptomów "wścieczki" 2-latka jest zduszenie fali buntu w zarodku, coś w stylu: "nie zwracam uwagi na Twoje krzyki to może dasz sobie spokój i przestaniesz samo z siebie" (marzenie).
- rozmowa o emocjach na chłodno - zawsze warto rozmawiać, oczywiście kiedy obie strony ochłoną, wtedy jest moment na wytłumaczenie dziecku co właśnie się zadziało; wyjaśnienie, że emocje same w sobie nie są złe, ale musimy się nauczyć (może nawet nie nad nimi panować), ale nie dać "zawładnąć" uczuciom nad nami. I to jest "apel" nie do dziecka, ale rownież do nas, rodziców. Kto nie dał się ponieść fali emocji i nie krzyczał razem z dzieckiem lub na dziecko, łapka w górę 😔. Tak... a potem wszyscy żałujemy, bo wiemy, że można było inaczej.
- spokój i opanowanie - tak długo jak można, zdecydowanie polecam wytrwać w tej postawie 😅.
Ciężkie, trudne, nie-wykonalne? Jeśli ktoś Wam kiedyś powiedział, że wychowanie dziecka to prosta sprawa, zwłaszcza w tych "bezprecedensowych czasach" to po prostu Was oszukał. Ale jest jeszcze gorsza opcja - nabraliście takiego przekonania po lekturze poradnika typu "Pierwszy rok życia dziecka" - stanowczo odradzam... 😜.
Dodatkowo, sprawa mocno się komplikuje kiedy odkrywasz, że tzw. "zła karma" wraca, a to co wyprawia Twój 2-letni buntownik to tylko ułamek tego co Ty zafundowałeś swoim rodzicom w jego wieku. Przez lata myślałam, że moi rodzice ubarwiali historie o moich "odpałach" z dzieciństwa. Teraz wiem, że nic nie "ubarwili" ... Zresztą niejednokrotnie widzę sama (a otoczenie potwierdza), że bunt 2-latka nie przemija, on ewolułuje, dojrzewa wraz z nami, ale w takiej czy innej formie zostaje. I tu taka sytuacja z domu wzięta:
Mąż: Oszaleje zaraz!
Ja: Bartosz ona ma bunt 2-latka.
M: Tak... od pół roku.
J: No wiesz szybciej zaczęła, skończy później niż rówieśnicy bo to kobieta przecież 😜.
M: Taaa bunt 2-latka kończy się u kobiet przed 40-stką.
J: Co ty nie powiesz...
M: Albo nie, tuż przed menopauzą, a potem menopauza i całe życie z wami... PRZE***SŁODZONE oczywiście 😅.
Mimo to, a raczej zwłaszcza dlatego, warto reagować jak najwcześniej. Rozsądek i konsekwencja rodziców oraz dziadków, czy też nauczycieli i opiekunów, niejednego buntownika sprowadziła na dobrą drogę. Szkoda, że nie wszystkim było dane... a jakie są konsekwencje przechodzenia buntu 2-latka nawet w podeszłym wieku wiemy aż za dobrze.
A tak już całkiem poważnie, żeby zakończyć ten post jednak pozytywnie poniżej cytat z blog.OJCIEC:
"Nie ma idealnych rodziców i nie ma idealnych dzieci. Jednak jest mnóstwo idealnych momentów po drodze" 😍.
I tego się trzymajcie na fronicie walki z buntem waszych 2-, 3-, 6-cio a w końcu i 30-paro latków z którymi postanowiliście się złączyć "węzłem małżeńskim" ❤️.