piątek, 11 czerwca 2021

KĄCIK KOBIET/ KOBIETA NATURALNA

Nie mogę się nie odnieść, ani nie skomentować ostatniego wpisu pewnej pani (która nie pamiętam czy jest aktorką, czy tancerką, czy influencerką czy kim tam jeszcze) o "modzie na brzydotę". 

Ja bym nazwała to modą na naturalność. Może się to komuś podobać lub nie, ale ja uważam, że zaczęliśmy podążać w dobrym kierunku. Cieszę się, że moja córka może wychowywać się w świecie, w którym wizerunek kobiety jest mniej oderwany od rzeczywistości niż za moich czasów. Ucieszyłam się kiedy panie znane i nieznane zaczęły pokazywać się publicznie w skromniejszym makijażu lub też bez niego. Zaimponowało mi kiedy widziałam zdjęcia koleżanek i "pań z telewizji" po porodzie, na których widać pociążowy brzuszek. Nie razi mnie kiedy widzę osobę publiczną czy też całkiem zwyczajną o pełniejszych kształtach. Całkowicie mieści się to w moim kanonie estetyki. 

Ale nie zawsze tak było... w dzieciństwie oglądałam serial "Beverly Hills 92010", bawiłam się Barbie Matell i nałogowo oglądałam "Mała syrenkę" - to musiało i odbiło się na moim wyobrażeniu o kobiecym kanonie piękna. Przez wiele lat dążyłam do pewnego ideału, irytując się, że wyglądam dość dziecinnie, a nie tak poważne jak Jenny Garth (czyli serialowa Kelly), nie mam tak jasnych i idealnie prostych włosów jak moja Barbie i nie jestem tak smukła jak Arielka😭. Ja jedna wiem ile najadłam się wstydu, ile upokorzeń i ile razy ryczałam czy wreszcie ile razy gdzieś nie poszłam z uwagi na to, że nie wyglądam idealnie... jak się potem okazało, zupełnie niepotrzebnie. Dopiero po latach przyszło mi odkryć ten prawdziwy nie-idealny świat kobiet, w którym w ciąży (i w zimie) przybiera się na wadze, w którym po nieprzespanej nocy ma się worki pod oczami, w którym karmienie piersią czasem boli, w którym kiedy wystawimy twarz na słońce obsypujemy się piegami, a kiedy dojrzewamy mamy problemy z cerą. Co gorsza bad hair day to nie mit🤐. Dojrzeć do tego, żeby się tym nie przejmować, a zaakceptować i przejść nad tym do porządku dziennego, to naprawdę spore osiągnięcie. Szczególnie jeśli wychowujesz się w małym mieście, gdzie twoi rodzice, a zatem i ty, są rozpoznawalni ze względu na wykonywany zawód (nauczyciel) i często czujesz się conajmniej obserwowana, a także oceniana. Wtedy zaczynasz się przejmować tym "co ludzie powiedzą" i wpadasz na pomysł, że twój wizerunek musi być "nienaganny". Ponadto, jak wiele z nas, sama dla siebie też byłam niezwykle surowym krytykiem. Po wielu, bardzo wielu latach mi przeszło... pomogła przeprowadzka do dużego miasta, fakt, że zostałam podwójną mamą, praca w międzynarodowym środowisku w którym kryteria oceny wyglądu współpracowników są bardziej obiektywne i wreszcie, spotkanie mojego męża (który - uwaga - pochodzi z tego samego małego miasteczka❤️)!!! Kiedyś nie wyszłabym: bez makijażu po bułki do sklepu; do pracy w balerinkach - a nie na 10cm obcasach; czy wreszcie na ulicę w niewyprostowanych włosach. A teraz zdarza mi się i świat się nie skończył, ani razu🤭. Mam dni, kiedy czuję się ze sobą dobrze, ale mam też takie, kiedy czuję się ze sobą źle i nie chcę tego na siłę przemalowywać czy przebierać się, zamiast ubierać się w to co chcę. Z drugiej strony, każda kobieta od czasu do czasu chce się poczuć wyjątkowo i jeśli jest okazja - jak choćby randka z mężem czy spotkanie z przyjaciółką na mieście - "zrobić się" czy jak to mówią moi koledzy "wylaszczyć się"👠, ale pamiętajmy - bo możemy, a nie musimy! Mamy jednak jeden obowiązek: dbać o siebie wewnętrznie i zewnętrznie oraz ubierać się stosownie do okazji i miejsca (nawet najzgrabniejsza mama nie wygląda dobrze w szorcikach na pasowaniu dziecka na ucznia🤫) , a także adekwatnie do naszego wieku i figury. Ale nie róbmy tego dla innych, tylko dla siebie. 

Cieszę się, że moja córka może nie tylko wybrać typową Barbie, ale ma też do wyboru lalki, które powstały na cześć wielu interesujących i wpływowych intelektualnie lub społecznie kobiet (mamy nawet lalkę wykonaną na wzór Polki - Martyny Wojciechowskiej, którą od lat bardzo cenię i podziwiam za stworzenie cyklu "Kobieta na krańcu świata". 

Zazdroszczę jej, że może już teraz wybierać w co chce się ubierać i jak czesać, bo nie słyszy od nas, że tak jest brzydko albo tak nie wypada dziewczynce itd. I wreszcie, że jej idolką muzyczną może być Ewa Farna (która ostatnio nagrała świetne "Ciało", a poza tym jest przepiękną, utalentowaną i spełnioną mamą), a nie Britney Spears czy Spice Girls. A zamiast księżniczek Disney'a wybiera Psi Patrol... chociaż faza "Krainy Lodu" już jest na horyzoncie🤭. 

A wracając do kwestii trochę większej wagi, ostatnio pani z naszego sklepu osiedlowego nieśmiało pogratulowała mi kolejnego potomka na pokładzie. Uśmiechnęłam się i wytłumaczyłam, że jest mnie tylko kilka kilo więcej🤫. Mogłabym się obrazić, albo co gorsza rozpłakać, ale po co... jest mnie więcej, pracuję nad tym - nawet staram się systematycznie - ale pora roku wyjątkowo mi nie sprzyja (truskawki, lody i jeszcze więcej truskawek🍓🍓🍓). I tak sobie myślę... po latach wspominając lato 2021 czy będę pamiętała jak mało ponętnie wyglądałam w stroju kąpielowym czy smak tych obłędnych śmietankowych lodów naturalnych, które jadłam z dziećmi?! 

Kiedy miałam 6 lat byłam przekonana, że nasza dość tęga sąsiadka jest w ciąży, raz nawet zapytałam ją kiedy wreszcie urodzi. Pani sąsiadka nie obraziła się, tylko cierpliwie wytłumaczyła mi, że swoje dodatkowe kilogramy zawdzięcza chorobie, z którą zmaga się od lat. Dzięki niej wiem, że często choroby odbijają się na naszym wyglądzie bardziej niżbyśmy chcieli i nie postrzegam ludzi w kategoriach "chudy" lub "gruby", bo to krzywdzące. Upływ czasu oraz traumatyczne doświadczenia i ciężka praca odciskają piętno na naszym wyglądzie, ale czy to źle? Nie, to po prostu naturalne. 

Najlepszy komplement jaki kiedykolwiek usłyszałam od innej kobiety to: "Jest pani tak naturalnie piękna" (powiedziała to pani w średnim wieku, moja współpasażerka w pociągu do stolicy).

Jutro kończę 35 lat i muszę przyznać, z czego jakieś 30 lat zajęło mi żeby do samej siebie dojrzeć, a także zaakceptować i docenić moją kobiecość. Mam nadzieję, że mojej i waszym córkom zajmie to znacznie krócej👩‍👧. 


PS A oto autorka tego bloga późnym popołudniem (lekko styrana po pracy i odbiorze dzieci ze żłobka/szkoły) 
w skromnym makijażu i luźnym T-shircie 
na lemoniadzie nad Odrą z dziećmi🍋. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz