czwartek, 1 października 2020

PATENTY RODZICÓW/ Śniadaniowo-kolacyjna kreatywność talerzowa

Moi drodzy, nie przez przypadek ten nowy cykl nazywa się PATENTY RODZICÓW. Jak wiemy, model partnerski sprawdza się na co dzień, prawda panowie?! A przynajmniej momentami sprawdza się w kuchni😉. 

Nie jestem dietetykiem, ani ekspertem kulinarnym, mam za to ponad 7-letnie doświadczenie w karmieniu dziecka, w dodatku okrzykniętego "niejadkiem" w wieku do lat 3 oraz dzieckiem "wybrednym kulinarnie" od lat 3 do dzisiaj😉. No właśnie, a co to znaczy, że dziecko jest niejadkiem? Nie je nic, czy nie je tego co chcielibyśmy żeby zjadło, wtedy kiedy uważamy, że powinno zjeść i w ilości zalecanej przez pediatrę /dziadków/ inne mamy? 

Takie "metkowanie" dziecka od pierwszych dni jego życia jest krzywdzące nie tylko dla niego, ale również dla debiutujących mam, prawda?! 

A w drugą stronę, ile razy to słyszałam określenia dzieci, które lubią jeść typu "młockaria", "żarłoczek" itd. A dzieci wybredne mają "te ich fanaberie jedzeniowe"🥴. 

Karmienie piersią, a później pierwszymi papeczkami i pokarmem stałym to trudny i złożony temat. Pochylę się nad jego jednym małym błachym aspektem: śniadaniowo-kolacyjną kreatywnością rodziców na talerzach dzieci. 

Kto z was zrobił kiedyś myszkę z jajka i rzodkiewki lub muchomorka z jajka, pomidora i majonezu ze specjalną dedykacją dla maluchów?! Łapka w górę 👍 I co warto było? Zjadły?! 😅. 


U nas przedstawia się to następująco:

Reakcja szkolniaka: "Po co mi dajesz takiego jeżyka z ogórka? To dla bobasów!" 

Reakcja maluszki: "Jeżyk jeżyk mamo jeżyk piiii piii wiewiórka zje Gabrysia" (salwa śmiechu)!

Kiedyś zrobiłam Złomka z chleba razowego i ogórka - to był szczyt mojej kreatywności śniadaniowej dla małego fana Aut 🤭. 

Zastanówmy się co chcemy osiągnąć, czy jedzenie ma być zabawą? Czy ma ładnie WYGLĄDAĆ? Powinno wyglądać przede wszystkim apetycznie, a nie tak "bajecznie", że dzieciom szkoda będzie je zjeść albo co gorsza przeżyją duży zawód na stołówce żłobkowej czy przedszkolnej. Ciocie czy też dziadkowie (zwłaszcza na wieczorno-nocnej zmianie) też mogą mieć nie lada problem kiedy młodsza na widok talerza zaczyna zanosić się płaczem i KRZYCZEĆ: Jeżyka daj mi !!! 

Chyba, że starszak jest na posterunku - w nim nadzieja dla babci😉. 

Trzeba też uważać z pomysłem... mężulka podczas lockdown-u na wiosnę poniosło i zaserwował dzieciom ośmiornice z parówek. Starszak był zachwycony, pół dnia próbował wpaść na to jak makaron został wetknięty w parówkę 🤓, natomiast młodsza... miała w oczach strach 🙉🙊🙈. 

Moje patenty to:

- przede wszystkim dbać o zdrową zbilansowaną dietę dziecka - stawiać na różnorodność, a nie udziwnienia (to bardzo trudne w realizacji, ale staram się i czasem mi wychodzi😉);

- jak najwcześniej wprowadzić tzw. szwedzki stół na śniadanie i kolację - dzieci same mogą skomponować swój "talerzyk" oraz uczą się samodzielności przy stole (tak jest ryzyko, że wszystko będzie usmarowane masłem, a warzywka wylądują na podłodze);

- co jakiś czas zaserwować dzieciom nowość i zachęcać je do jej spróbowania, zanim wyrobią sobie opinię kulinarną na jej temat (nie-ciem, nie-fajne brzmi znajomo?😂);

- nie przejmować się uwagami, że dziecko je za mało/ lub za dużo od osób postronnych - jak to powiedział kiedyś mojej mamie bardzo dobry pediatra: "dziecko je tyle ile potrzebuje"👍;

- nie nakręcać się, że zła karma wraca widząc co twoje dzieci wyrabiają przy stole. Ja mam na koncie rzucanie wątróbką pod stół w przedszkolu, rzucenie talerzem gorącej zupy w talerz dziadka (bo ja już nie chcę) i ukrywanie niezjedzonej szynki w wazonie u babci 😇. Mam nadzieję, że na to nie wpadną🤫. 

Na koniec moja autorska wersja mema krążącego po blogach/grupach dla rodziców:

Dla dzieci:

Dla męża:

Dla żony:

A na deserek, wczorajsze zaopatrzenie na żłobkową imprezę urodzinową młodszej... bezglutenowe chrupki kukurydziane, gryczane oraz jaglane 🤭. Panie wykazały się mistrzowskim poziomem kreatywności i zrobiły jej torcik z wafla ryżowego 👍. Co za czasy 🙊🙈🙉.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz